Krzysztof A. Fugiel
www.chrisfugiel.pl, www.foto.chrisfugiel.pl
E-mail: chrisfugiel@gmail.com
Wspomnienia z Jodpuru cześć I
Sierpień, 2001
Wczoraj miałem wspaniały dzień, ale najpierw przedwczoraj, pojechaliśmy na teren przyszłego wiercenia około 200 km na zachód od Jodpuru.
Teren piękny, jeszcze kilka lat temu był
piaszczysta pustynia, teraz się w przyrodzie coś przestawiło i od dwóch lat padają
całkiem intensywne deszcze, które
spowodowały, że miejscowi chłopi postanowili zacząć uprawiać zboża. O ile
do pory udawała się tylko bawełna, która nie potrzebuje dużo wody, a
wręcz przeciwnie. To teraz sieją tam jakieś odmiany dalu i innych drobnych
groszków. Jeżeli tak dalej pójdzie to może wykształci się tu grubsza warstwa
gleby.
Ale wczoraj, wczoraj zwiedzałem Jodpur. Jodpur zwany jest "Blue
City", "Niebieskie Miasto" od koloru dachów w starym mieście,
malowanych w ten sposób by odstraszyć komary i muchy. "Blue City"
konkuruje z Jaipurem zwanym "Pink City" "Różowym Miastem",
to znów od koloru ścian domów malowanych na ten kolor.
W Jodpurze rezyduje od wieków Maharadża,
potwornie bogaty kiedyś człowiek, obecnie już dużo mniej. Reforma, a dokładnie
nacjonalizacja skutecznie dopełniona przez Indirę Ganghi, pozbawiła go
większości ziemi. Według przewodnika posiadał on kiedyś ziemie których obszar
równał się 1/7 wielkości Polski !.
W 1921 roku jego dziadek postanowił zbudować Pałac. Można by myśleć, że była to
zachcianka znudzonego bogacza, jednak nie. Okazało się, ze chciał on dać
zatrudnienie miejscowym rzemieślnikom i uruchomił coś w rodzaju robót
publicznych dla wszystkich bezrobotnych.
Pałac został ukończony w 1943 roku, jest naprawdę olbrzymi, chyba rozmiarów Parlamentu w Budapeszcie. Ojciec obecnego Maharadży również był szalenie postępowy i zbudował w Jodpurze lotnisko. Sam przy tym latał, niestety skończył tragicznie, ginąc w wypadku samolotowym w 1953 roku.
Obecny Maharadża ma 53 lata, wygląda
nieco zażywnie, lotnisko oddal hinduskim siłom zbrojnym a z połowy Pałacu
zrobił hotel, w jednym ze skrzydeł Pałacu uruchomił niewielkie muzeum, gdzie
bilet wstępu kosztuje 50 Rupii ( 1 $ ). Sam mieszka wraz z rodziną w
pozostałych kilkudziesięciu pokojach i pewnie martwi się jak utrzymać ten duży
dom.
HOTEL PAŁACOWY, cienko przędzie, pomimo, że zarządzany jest przez WELCOME
GROUP.
Konkurencja, czyli sieć hoteli TAJ
zbudowała 1-1/2 roku temu kolejny jeszcze nowszy PAŁACO - HOTEL.
Ale najpiękniejszy w Jodpurze jest FORT. Jest naprawdę stary, pochodzi z XIV
wieku, jak na porządny Fort przystało. Stoi oczywiście na najwyższym
wzniesieniu nad miastem, góruje nad nim chyba z 100 metrów. Jest
wspaniały, trochę przypomina Orawskie Zamki, na najniższy dziedziniec można
wyjść idąc starą, stromo wspinająca się drogą, bądź wyjechać windą, wybrałem to
drugie i słusznie. Będąc już na dolnym dziedzińcu podziwiać trzeba filigranową
pracę kamieniarzy, którzy z czerwonego piaskowca potrafili wykuć szalenie misterne
dekoracje, będące rodzajem żaluzji zdobiących okna. Chroniły one przed
nadmiernym nasłonecznieniem. Praca przepiękna. Maharadża mieszkał i rządził z
tego Fortu dopóki nie wybudował Pałacu. Teraz FORT jest w dalszym ciągu
prywatny, by go utrzymać w dobrym stanie i pokazać turystom pracuje tam 250
ludzi. W pałacu było wszystko, co trzeba, SALA AUDIENCYJNA, URZĄD POBORCY
PODATKÓW, SKARBIEC, SĄD, KOMNATY MIESZKALNE, HAREM dla 60 nałożnic, SALA
TANECZNA, KOSZARY DLA WOJSKA, OLBRZYMI ZBIORNIK NA DESZCZOWĄ WODĘ, STAJNIE DLA
SŁONI I KONI, DWIE HINDUISTYCZNE ŚWIĄTYNIE.
W jednej z tych świątyń spotkałem
KAPŁANKĘ BRAHMINKĘ, młodą kobietę, w wieku około 20 lat, o przepięknych
ciemnych i smutnych oczach. Siedząc przed świątynia małą "łyżeczką"
nalewała kilka kropli świętej wody na ręce pielgrzymów, zapytała mnie gestem
czy tez chcę, skinąłem głową, że tak. Nie mogę zapomnieć jej wzroku.
Polała mi ręce paroma kroplami wody, które przeniosłem na czoło i twarz.
Zrobiłem kilka zdjęć pielgrzymów i świątyni. Odszedłem już i zapytałem mojego
przewodnika czy mogę jej zrobić zdjęcie? Wrócił do niej i zapytał.
Odpowiedziała, że nie. Pokłoniłem się jej z daleka, składając ręce przed sobą w
typowym hinduskim geście pożegnania. Gdy wyszedłem już poza świątynię i
ubierałem buty, tłumek europejskich turystów zza bramy świątyni robił zdjęcia,
mój przewodnik również zachęcał mnie bym teraz zrobił zdjęcie. Byłem już poza
świątynią. Patrzyłem na nią siedząca samotnie przed świątynia, stała się
jeszcze smutniejsza w obliczu masy fotografujących. Pokłoniłem się jej jeszcze
raz i odszedłem nie zrobiwszy zdjęcia. Teraz zastanawiam się czy mam, chociaż
jedno jej zdjęcie, być może ze zrobiłem zdjęcie, gdy podawała wodę hinduskim
pielgrzymom???
Czułem bijąca od niej bardzo pozytywną, dobrą energię, dobroć, współczucie,
miłość. Wszystkie najlepsze uczucia. Rzadko mamy okazje spotkać takich ludzi,
była na pewno jedną z manifestacji buddyjskiego Boghisatwy Współczucia - Czenrezika.
Chciałbym Ją jeszcze kiedyś spotkać i porozmawiać.
A może tylko posłuchać.
Wspomnienia z Jodpuru cześć II
Po wyjściu z Fortu, ?Wysokiego Zamku? w Jodpurze należy przejść drogą kilkaset metrów w dół, by stanąć oko w oko z przepięknym mauzoleum, zbudowanym z białego marmuru. Pomimo, że dużo mniejsze i inne w stylu, dzięki użyciu tego samego materiału budowlanego, mauzoleum to przypomina swoim pięknem mauzoleum w Agrze. Mauzoleum w Jodpurze zostało zbudowane dla Maharadży Jodpuru przez owdowiałą żonę. Mauzoleum w Agrze zbudował po śmierci ukochanej żony, oszalały z bólu i samotności Król.
Maharadżowie w Radżastanie w przeszłych wiekach posiadali władzę absolutną. Nie byli to filantropii, lecz możnowładcy twardo egzekwujący swoje prawa. Opowiada się historię o buncie jednej z wiosek, której mieszkańcy nie chcieli złożyć Maharadży wymaganej daniny, mieszkańcy tej wioski zostali wycięci w pień, a dzisiaj do postawionego pomnika na miejscu zbrodni, często przyjeżdżają z okolicy pielgrzymi.
Jednym z takich bezwzględnych władców był Maharadża Jodpuru, żyjący w czasach poprzedzających II wojnę światową. Słynął on z wielkiej pazerności na pieniądze, wszelkie należności skrupulatnie egzekwował i przeznaczał je na zasilenie swojego skarbca, bądź dawał je swoim licznym dzieciom. W najmniejszym stopniu nie dbał on o interesy publiczne na podległym mu obszarze, a obszar jego ziem był równy obecnemu województwu Małopolskiemu. Nie interesowały go prace publiczne, nie starał się polepszyć doli swoich poddanych, nie dotował sztuki ani też nie dbał o ochronę zdrowia swoich poddanych.
Był arogancki i pełen pychy.
Żyjąc w ten sposób, pewnego dnia zasłabł. W jego pobliżu znajdowała się jedynie jego najstarsza żona. Zwyczajowo Książe, bądź Maharadża winien być pochowany wraz ze swoimi klejnotami, które w chwili śmierci miał na sobie. Oczywiście, jego najstarsza żona była równie źle traktowana jak jego podwładni. Dlatego tez chciała zabrać sobie jakiś z jego licznych klejnotów, by zapewnić sobie znośny los jako wdowa. Bała się zabrać klejnoty zdobiące jego szatę, ale wiedziała, że w jednym z zębów Maharadży jest wstawiony wspaniały diament. Postanowiła go wydłubać. W trakcie prób wyłuskania diamentu, Maharadża ocknął się z letargu. Zawstydzona swoim zachowaniem żona Maharadży runęła na kolana i zaczęła błagać o przebaczenie za swój czyn. Maharadża z uśmiechem wybaczył jej, co więcej natychmiast nagrodził ją wspaniałymi klejnotami.
Od czasu popadnięcia w letarg zachowanie Maharadży zmieniło się w diametralny sposób. Zaczął on interesować się dolą swojego ludu, zmniejszył nadmierne obciążenia podatkowe, uruchomił prace publiczne, budując systemy nawadniania i system dróg. W samym Jodpurze zbudował wspaniały Bazar nazwany jego imieniem. Na Bazarze tym, istniejącym do dzisiaj, znalazło pracę tysiące jego poddanych. Stał się on mądrym i dbającym o swój lud władcą. Często w przebraniu wymykał się na ów Bazar by posłuchać co mówią o nim jego poddani.
Gdy zmarł, po kilkunastu latach wzorowego sprawowania władzy, lud nie mógł opanować swojej rozpaczy, wtedy też najstarsza żona postanowiła wybudować mu mauzoleum. Tak tez stało się, poniżej zamku zbudowane zostało przepiękne mauzoleum z białego marmuru. Marmuru jest tak dobrej jakości, że w słoneczne dni można zobaczyć jak prześwieca przez niego słońce. W mauzoleum tym do dzisiaj pełni służbę wierny sługa Maharadży. Duch Maharadży poprzez niego kontaktuje się ze swoimi poddanymi. Przez niego też mieszkańcy Jodpuru, przekazują swoje prośby do swojego władcy.
Maharadżę otacza obecnie kult świętości, a kobieca zachłanność okazała się narzędziem w rękach Boga.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|